Mam za sobą sporo lat nauki gry na instrumentach. Samodzielnie uczyłem się grać na pianinie, chodziłem przez rok na śpiew, pięć lat uczęszczałem również na indywidualne zajęcia gry na skrzypcach. Niestety na dzień dzisiejszy instrumenty leżą u mnie w szafie, czekając na lepsze jutro, ale mimo to mam sporo przemyśleń na temat tego, czego się dzięki nim nauczyłem. Poza, oczywiście, samym graniem i teorią muzyki.
Uczy systematyczności
Wszyscy mówią, że grać trzeba regularnie, bo inaczej niczego się nie nauczysz. Jest to prawda uniwersalna, z której im wcześniej zdasz sobie sprawę, tym lepiej dla Ciebie i wszystkiego, czym się zajmujesz. Grając raz w tygodniu 6 godzin nie nauczysz się tyle, ile grając codziennie po godzinie. Systematyczne ćwiczenie gry na instrumencie pokazuje, że regularność jest najważniejszym czynnikiem decydującym o sukcesie.
Uczy niezrażania się po swoich błędach
Grasz systematycznie, ale ciągle Ci nie wychodzi. Mimo to grasz, grasz i grasz, dzień w dzień, a nie każdego dnia przecież widzisz wzrost umiejętności. Zmuszasz się, jednocześnie uodparniając na spadki nastroju po kolejnych niepowodzeniach. I nie mówię, że porażki w ogóle nie mają wpływu na Twoje samopoczucie, ale z każdym kolejnym tygodniem uczysz się je akceptować i rozumiesz, że są częścią procesu nauki.
Uczy cierpliwości
A im dłużej grasz, im dłużej znosisz te porażki, im krótsze przerwy sobie robisz (są niezbędne, ale nie mogą trwać wieczność!), tym szybciej się uczysz. Pracujesz na swój sukces i małymi kroczkami go osiągasz, co pokazuje Ci, że Twoja praca popłaca. Gratyfikacja nie jest „na już”, jest odroczona, co uczy cierpliwości.
Uczy odpuszczania
Kiedy jednak nie wychodzi Ci bez końca, zawsze możesz odpuścić. Nie za wcześnie, ponieważ już nauczyłeś się akceptować to, że nauka potrzebuje czasu. Nie grasz jednak bez końca, bo umiesz akceptować swoje porażki i wiesz, kiedy odpuścić, żeby móc oczyścić swoją głowę i pójść dalej.
Granie na instrumentach pomaga we wszystkim
Oczywiście nie od ręki, jednak im wcześniej zaczniesz grać na instrumentach i powyższe cztery aspekty wejdą Ci w krew, tym szybciej – MIMOWOLNIE, więc bez Twojego świadomego udziału – nauczysz się przekładać je na inne aspekty swojego życia, co tylko poprawi jego jakość i to, ile będziesz w stanie wytrzymać, żeby dążyć do swojego celu. Cierpliwość pomoże Ci też w relacjach z ludźmi, a zdolność do odpuszczania, akceptowania porażki i skupienia się na rozwiązaniu problemu pomoże w rozwinięciu pracy zespołowej.
Granie na instrumentach nie jest jedyną opcją, żeby rozwinąć te kompetencje, ale jedną z najprzyjemniejszych. Oczywiście mówię tu ze swojego doświadczenia i nie są to prawdy objawione – choć badań na temat wpływu uczenia się gry na instrumentach na ludzki rozwój na Google Scholar jest naprawdę dużo. W moim przypadku najwięcej dały mi skrzypce.
Jest to instrument piekielnie trudny, który nie wybacza dni, w których nie ćwiczysz, w związku z czym musiałem spiąć pośladki i uczyć się gry regularnie, w zasadzie codziennie. Za każdym razem, kiedy zaczynałem w siebie wątpić, pojawiał się przełomowy moment, gdzie coś mi zaczynało wychodzić. Dawało mi to niesamowitą satysfakcję i kopa do dalszej pracy nad tym zagadnieniem, a jednocześnie uczyło, że systematyczność, regularność i niepoddawanie się przynosi pożądane efekty.
Po 5 latach gry nauczyłem się bardzo wiele – pod względem instrumentu, jak i charakterologicznie – ale zrozumiałem też, że nie mam już czasu na granie tyle, żeby faktycznie dalej się rozwijać. Wiedziałem, że moja przyszłość nie będzie zależeć od tego instrumentu i postanowiłem skupić się na rozwijaniu innych pasji, które w przyszłości miały mi przynieść wymierne korzyści. Przenosząc nabyte schematy na uczenie się pisania i fotografii wiedziałem, że nadejdzie dzień, w którym będę naprawdę zadowolony ze swojej pracy. Muszę tylko ćwiczyć i ćwiczyć.
Nie oznacza to, że jestem mistrzem w tym, co robię – oznacza to jednak, że już jestem zdecydowanie dalej, niż początkujący i z każdym kolejnym dniem zbliżam się do poziomu mistrzowskiego. Czas i tak minie, czemu więc dobrze go nie wykorzystać? A jeżeli w przyszłości nadarzy się okazja, żeby pracować mniej, do skrzypiec z pewnością wrócę. Nieważne, że minie jeszcze wiele lat, jak, zanim będę umieć grać na nich wystarczająco dobrze, ponieważ to, ile dają radości, satysfakcji i jak pomagają pozytywnie kształtować charakter wynagradza wszystkie trudy. Jest to cel osiągalny, ale bardzo daleki, w związku z czym nigdy – mam nadzieję! – nie osiądę na laurach.
Każdy ma swoje skrzypce, musi tylko wiedzieć, jak je wykorzystać.