Z zestawami monochromatycznymi mam tak, że na mnie na przykład najlepiej wyglądają te ciemne – czyli właśnie bazujące na granacie czy czerni. Kiedy założę czarną koszulę i czarny garnitur, czuję się w tym świetnie i to samo tyczy się granatowego garnituru w połączeniu z granatową koszulą. Źle się czuję w jasnej szarości albo w brązie i odnoszę wrażenie, że chodzi o kontrast twarzy, czyli to jak duży kontrast jest między naszą cerą, a włosami, brodą czy oprawkami okularów.
Bo jak się nad tym zastanowić, to zestaw monochromatyczny jest zestawem dość mdłym – ja czasem lubię wprowadzić lekkie przełamanie jak np. wzór na krawacie, no ale koniec końców jest to jednak strój jednokolorowy, gdzie ewentualnie można fajnie zagrać fakturami. Kiedy więc nasz kontrast twarzy też jest niski, to wszystko zaczyna się zlewać, a kiedy jest wysoki, to można się bardziej takimi zestawami bawić.
Faktycznie fajnie też wyglądają te zestawy kiedy trochę bawimy się fakturami. Super wygląda połączenie na przykład wełnianego czy kaszmirowego golfu ze sztruksem, flanelowego garnituru z bawełnianą koszulą ze strukturą, gdzie przełamaniem jest jedwabny krawat. Jeżeli jednak góra i dół nie są garniturem, to ja osobiście unikałbym połączeń bardzo zbliżonych kolorystycznie – wg mnie lepiej to wygląda, kiedy mamy chociaż odcień różnicy, na przykład kiedy marynarka czy kurtka jest w ciemniejszym odcieniu niebieskiego, ale już golf jest faktycznie granatowy.
Takie małe akcenty będą wpływać na to, że zestaw monochromatyczny nie będzie nudny. W każdym razie to, co moim zdaniem jest tu najważniejsze, to właśnie kontrast twarzy, i pewnie różne odcienie pod względem jasności poszczególnych ubrań.
Lubisz zestawy monochromatyczne?
Komentarze